Czytałem nuuuudy postaraj się wiecej napisać xD

Może spróbuję napisać kroniki? Oto 2 rozdziały z 11 kronik SS.
Rozdział I ,,Początki"



W początkach wszechświata gdzie panowali tylko Innos, Adanos i Beliar, Śniący nie miał żadnych wpływów. Dopiero gdy ludziom wydawało się, że ta trójca jest najpotężniejsza, orkom udało się przywołać naszego pana. Nazwali go Krushak... nie wiadomo dlaczego, ale był on zbyt potężny i orkowie błagając go o łaskę przynosili dary do jego świątyni. Gdy magowie próbowali objąć barierą kolonię śniący zakłócił strukturę bariery i tym samym uwięził ich w więzieniu. Musiał to zrobić, ponieważ wiedział, że ludzie mają silniejszy umysł od orków i mogą podołać jego słowom. Do teraz najsilniejsi guru ledwo, co wytrzymują jedną krótką wizję. Krushak w zamian za pomoc mu, chciał oddać swoim poddanym wolność. Był on łaskawszy od wszystkich bogów, których znała ludzkość. Zawsze chętnie pomagał tym, co chcą się nawrócić, bowiem jego łaska była nieograniczona.

Rozdział II ,,Omach"



Pewnie zwykli nowicjusze myśleli, że pierwszym wielkim guru był Y'Berion... Byli w błędzie. Pierwszym wyznawcą śniącego był człowiek o imieniu Omach. Początkowo było mu ciężko znaleźć nowych członków bractwa, ale po długich poszukiwaniach znalazł tylu ludzi, że nie potrafił zapamiętać ich imion.. Jego największymi cechami były jednak pamięć i inteligencja oraz także był krasomówcą. Jego słowa docierały do każdego nawet najbardziej zatwardziałego ucha. Gdy nareszcie zbudował bractwo oddał się w pełni swoim badaniom. Udał się do fortecy, gdzie potem studiował Lester... Tam Omach spisywał swe mądrości i dostrzeżenia. Po wielu latach badań skonstruował zbroję... nie byle jaką, ale zbroję z magicznej rudy! Była ona najmocniejszą zbroją jaką kiedykolwiek zbudowano. Chciał ją przetestować na sobie i tym samym wydostać się z bariery, ale zapomniał co mu przekazał śniący... Tylko nasz pan może nas stamtąd wydostać. Omach wbił się w barierę i niestety... poraziło go i do tego miał zbroję, która okazało się, że przewodzi prąd... nie miał on żadnych, nawet najmniejszych szans...